Wyzwolone z okowów gorsetu, zgodnie z duchem epoki zapatrzone we wzory antyku, przesadne w swoim zamiłowaniu damy Paryża postanowiły upodobnić się do helleńskiej rzeźby. Wizerunek greckiej bogini Minerwy z tarczą (w tej roli wystąpi wachlarz) i hełmem wojownika na idealnie proporcjonalnej główce (w tej zaś kapelusz-budka), będzie ideałem strojnisi, która nie obawia się skandalu, gdy okryta jedynie w cienką draperie dzielnie maszeruje przez ulice francuskiej stolicy. To właśnie
merveilleuse epoki dyrektoriatu.
|
Karykatura z roku 1799 |
Elegantki, określane jako merveilleuse, swój wizerunek traktowały bardzo dosłownie, przywdziewając pseudoantyczne suknie à la Grecque z wysoko uniesionym stanem, przesadnie głębokim dekoltem i olbrzymim trenem. Tuniki były białe i pozbawione zdobień, udrapowane tak, by podkreślać naturalną sylwetkę ciała (noszone na nagą skórę) na wzór marmurowej rzeźby, często rozcięte z jednej strony aż do biodra. Najchętniej wykorzystywano materiały delikatne i zwiewne, indyjskie muśliny, gazy jedwabne czy lniane batysty. Oczywiście, prawdziwa francuska "Greczynka" musiała obyć się bez wierzchniego okrycia, jedynym dopuszczalnym sposobem na walkę z chłodem był kolorowy szal kaszmirowy lub tyftykowy, tak naprawdę nie dający wystarczającej ochrony. Zgubne skutki modowej wierności odczuło wiele dam, zapadając ciężko na zdrowiu - zwykłe przeziębienie mogło doprowadzić nawet do śmierci. Groźba utraty życia nie odstraszała potencjalnych ofiar. W październiku 1798 roku dwie damy spacerowały po Polach Elizejskich okryte jedynie w opięte suknie z cienkiej gazy. Pewien krytyk zaś, zauważył, że "tym, co najlepiej odziewa kobietę, jest nagość".
Wytworna niewiasta nie mogła obyć się bez gustownego, starożytnego dopełnienia stroju - wdzięcznej, naturalnej fryzury z loków (w tym czasie pierwszy raz w historii triumfują włosy obcięte, uczesane à la Titus), na którą nakładano wzorem antycznym diademy i opaski, czasami upięcia w towarzystwie wstążek lecz bez kapelusza. Wśród nakryć głowy największą popularnością cieszył się zaczerpnięty z mody angielskiej bonet, czyli budka z olbrzymim rondem, nie mająca czegokolwiek wspólnego ze starożytnością.
Choć suknie merveilleuse posiadały rękawki, wymysłem epoki dyrektoriatu i konsulatu był zwyczaj zsuwania jednego bądź obu z ramion. Na nogi, zamiast pantofli, panie zakładały sandałki, odsłaniając paluszki, każdy przyozdobiony w gustowny pierścień. Do portretu natomiast pozowały najchętniej boso, odsłaniając swe naturalne wdzięki, jak pani Récamier.
|
Portret pani Récamier pędzla François Pascal Simon Gérard, 1802 | | |
Do grona merveilleuse w pierwszym rzędzie należały damy ówczesnej śmietanki, pani Tallien, pani Récamier, pani Hamelin, panna Lange czy generałowa Bonaparte. Mimo, a może zwłaszcza, przez nobilitowaną pozycję jaką zajmowały owe panie, nie obawiały się ubierać sukni tak przejrzystych, że można było przez nie dostrzec kolor ich podwiązek.
|
Madame Tallien, François Pascal Simon Gérard, 1804 |
|
Portret młodej kobiety w bieli pędzla Jacques-Louis David | |
Męskim odpowiednikiem merveilleuse byli eleganci zwani incroyable (nazwa pochodziła od nadużywania słowa "niesłychany" przez młodzież Paryża), którzy nosili spodnie tak ciasne, że nie można było w nich usiąść, krawaty sięgające nosa, czy fraki o wyłogach wystających poza ramiona.
|
Incroyable i merveilleuse w Paryżu, Louis Leopold Boilly, 1797 | |
Kontrowersyjna moda nie utrzymała się zbyt długo, klimat nie służył cienkiej gazie, a epoka nieco ochłonęła po zachłyśnięciu się zdobyczami rewolucji. Gdy podczas spektaklu w Operze, na przełomie 1799 i 1800 roku, w towarzystwie Napoleona, pani Tallien oraz dwie inne damy wystąpiły w stroju nimf na łowach, w tunikach nie osłaniających kolan, nazajutrz Józefina w imieniu pierwszego konsula oznajmiła im, że "skończył się czas baśni, a rozpoczęły się rządy Historii".